A gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy, gdyż oni lubią modlić się, stojąc w synagogach i na rogach ulicy pokazać się ludziom; zaprawdę powiadam wam: Otrzymali zapłatę swoją. Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi
w ukryciu, odpłaci tobie. A modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie; albowiem oni mniemają, że dla swej wielomówności będą wysłuchani: Nie bądźcie do nich podobni, gdyż wie Bóg, Ojciec wasz, czego potrzebujecie, przedtem zanim go poprosicie.
A wy tak się módlcie:
Ojcze nasz, któryś jest w niebie,
Święć się imię twoje,
Przyjdź Królestwo twoje,
Bądź wola twoja, jak w niebie, tak i na ziemi.
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj,
I odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom;
I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego; Albowiem twoje jest Królestwo
i moc, i chwała na wieki wieków. Amen.
Bo jeśli odpuścicie ludziom ich przewinienia, odpuści i wam Ojciec wasz niebieski. A jeśli nie odpuścicie ludziom, i Ojciec wasz nie odpuści wam przewinień waszych.
Ewangelia Mateusza 6,5-15
Modlitwa jest tematem Niedzieli Rogate – piątej po Wielkanocy. Stąd też tekst ewangelii, a ściślej rzecz ujmując Pan Jezus skupia naszą uwagę na modlitwie. Modlitwa ma być szczera, ufna i pełna pokory. O tym właśnie mówi i naucza Zbawiciel. Modlitwa jest wyrazem naszej wiary i przywiązania do Jezusa Chrystusa.
Wśród Żydów istniała tendencja do bardzo formalnego traktowania modlitwy. Każdy pobożny Żyd musiał przestrzegać określonego czasu przeznaczonego na modlitwę. Niektórzy rabini nawet nauczali, że modlitwa może być skuteczna tylko wtedy, jeśli jest zanoszona w świątyni lub w synagodze. Było też wiele modlitw na różne okazje i okoliczności.
Uczniowie przebywając z Panem Jezusem widzieli, że ich Mistrz i Nauczyciel się modli. Często odchodził w ustronne miejsce, by być z Ojcem sam na sam, a Jego modlitwa opierała się na głębokiej relacji.
W swoim nauczaniu Jezus przestrzega przed machinalnym mamrotaniem i formalizmem, w który możemy popaść, jeśli chodzi o modlitwę. Niebezpieczeństwo bezdusznego traktowania modlitwy grozi każdemu z nas. Czasami więcej mówimy wargami niż sercem. Modlitwa zaś ma być aktem pokory i zawsze musi wypływać z naszego serca. Jej szczerość i autentyczność nie zależy ani od wielości słów, ani od czasu, ani od miejsca, w którym ją zmawiamy. Dlatego do modlitwy trzeba podchodzić z wielkim zaangażowaniem. Zarówno nasze myśli jak i nasze serce musi być wówczas skierowane tylko ku Bogu. Nie modlimy się dla ludzi, lecz rozmawiamy z samym Bogiem. To powinno nas skłonić do postawy szacunku, pokory i uwielbienia względem Niego. Z przywileju modlitwy nie możemy uczynić narzędzia pobożności albo formalistyki, czy też bezmyślnej i daremnej paplaniny. Nasze myśli mają być skoncentrowane jedynie na Bogu, uwielbianiu i czczeniu Jego Osoby, oraz na szczerym wyrażaniu naszych podziękowań i próśb.
Bardzo często, kiedy zwracamy się do Boga słowami „Ojcze nasz,…”, które Jezus podał za wzór modlitwy, popadamy przy ich wypowiadaniu w formalizm modlitewny. Nieraz tą modlitwę traktujemy bezimiennie i beztreściowo. Nie myślimy wtedy wcale o wielkim i Świętym Bogu ani nie są autentyczne prośby, które w niej wypowiadamy. Dla niejednego człowieka ta modlitwa stała się tylko rytuałem, który ma wyrażać jego pobożność. A przecież nie o to chodziło Jezusowi, kiedy uczył ludzi modlić się. Najważniejsza jest szczera postawa serca, a nie elokwentność czy mnogość słów modlitwy. Tak naprawdę modlitwa ma znaczenie dopiero wtedy, jeśli modlący wie, co mówi; a wiedzieć może dopiero ten, kto jest prawdziwym i oddanym uczniem Chrystusa. Głęboka treść modlitwy „Ojcze nasz…” dotyczy Boga i Jego chwały oraz odnosi się do naszych potrzeb.
Każdy człowiek, który zawierzył swoje życie Jezusowi Chrystusowi, niczym oddechu potrzebuje modlitwy. Przez nią wyraża swoją wiarę i poddanie Bogu. W modlitwie nie oddajemy Bogu tylko jakiejś cząstki naszego życia, lecz całych siebie. Stąd też wszystkie sprawy naszego życia winny być zanoszone przed Boże oblicze. W przeciwieństwie do naszego myślenia, dla Boga nie ma zbyt błahych spraw lub zbyt wielkich. On, który jest Bogiem miłości ma czas dla każdego z nas i chętnie nas słucha.
Pewien mężczyzna dzielił się swoim spostrzeżeniem odnośnie modlitwy. Otóż pewnego razu dopiero rano zauważył, że poprzedniego dnia wieczorem jego przyjaciel dzwonił do niego, a on nie słyszał i nie odebrał telefonu. Gdy chwycił za słuchawkę by oddzwonić i przeprosić, zrodziła się w nim refleksja: „jak dobrze, że Pan Bóg zawsze „odbiera” nasze telefony”. Nasz Ojciec zawsze „odbiera”, zawsze słyszy nasze modlitwy. Co więcej, On wręcz czeka na nie nieustannie. Czyż to nie jest z Jego strony wielki dowód łaski i miłości? Pomyślmy – mamy niesamowity przywilej wołać do Boga, który pragnie obdarzyć nas swoim dobrem. Możemy wołać w każdym miejscu, o każdej porze, indywidualnie, wspólnie z innymi, głośno, cicho czy tylko w myślach.
W obecnej dobie szczególnego znaczenia nabierają dla nas słowa Jezusa, mówiące o modlitwie w zamkniętym pokoju. „Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego,…” (Mt 6,6) Bowiem teraz, poddani rygorom, ograniczeniom i zaleceniom jesteśmy „zamknięci” w naszych domach i te zaciszne modlitewne „komory” nabierają wyjątkowego znaczenia. Jednak taka modlitwa powinna towarzyszyć nam w każdych czasach. Ktoś słusznie powiedział: „Kto zanosi modlitwy w swym domu, otacza go murem, który jest mocniejszy od żelaza.”
Niechaj więc życie nasze wypełnia szczera, ufna i pokorna modlitwa, którą codziennie wznosimy do naszego Ojca, który jest w niebie!
Amen.
Ks. Roman Kluz